Test Rovera 420 Di z AutoŚwiata nr 42/97 Drukuj
Dodany przez Mayson   
piątek, 05 kwietnia 2002 13:39

Typowy Rover: elegancki, ale nie narzucający się wyglądem, z chromowaną atrapą wlotu powietrza. Takie auto dobrze wygląda także przed rezydencją.

Angielska odpowiedź na niemieckie auta TDI: Rover 420 Di. Tani, oszczędny i elegancki. Oszczędność jest nakazem chwili. Także i angielska szlachta zwraca uwagę na kilogramy. Bo trzeba oszczędzać i za pieniądze oprowadzać turystów, żeby w zimie mieć dość opału na ogrzanie wielgachnych rezydencji. A to oznacza, że Jaguar stoi sobie w garażu, a Jego Lordowska Mość podróżuje sobie Roverem 420 Di wyposażonym w oszczędny, wysokoprężny silnik z bezpośrednim wtryskiem.

Tu zrobiono naprawdę wiele, aby milord poczuł się jak w domu. Już sam chrom wewnątrz i na zewnątrz czyni z tego auta wyjątkowo elegancką limuzynę. Ponadto deskę rozdzielczą i boczki drzwiowe upiększono wykleinami z drewna orzechowego. Poza tym jednak elementy obsługi i tworzywa zdradzają japońskie pochodzenie samochodu. Azjatycka siostra nazywa się Honda Civic i jest ostatnim potomkiem rozwiedzionego związku Hondy z Roverem.

Komfort siedzeń jest wzorcowy, ilość miejsca bardzo duża, tylko nad głową chwilami jest go przymało. Ale o prawdziwej wielkości świadczy bagażnik: 480l. W upakowaniu przeszkadzają tylko szerokie nadkola i głęboko zachodzące zawiasy klapy.

Najnowocześniejsza technika dieslowska daje świetne osiągi przy skromnym zużyciu paliwa (6,4 l/100km). Odpowiedzialny za to jest system EDC (Electronic Diesel Control). Nadzoruje on poprzez liczne czujniki najróżniejsze komponenty zespołu napędowego i dopuszcza wtryśnięcie tylko takiej ilości paliwa, jaka jest niezbędna. Wyposażony w turbinę i chłodnicę powietrza doładowania ten dwulitrowy silnik startuje z wielką siłą, choć w średnim zakresie obrotów jest hałaśliwy. Skrzynia biegów jest precyzyjna i pracuje lekko.

Rover toczy się po jezdni komfortowo i pewnie. Dokładnie tak, jak przyzwyczaił się do tego jego pan w Jaguarze. 41-metrowa droga hamowania jest do przyjęcia. Tylko wspomaganie układu kierowniczego pozostawia nieco do życzenia podczas manewrowania po parkingu.

Jedyny model z serii 400, jaki można w Polsce znaleźć w ofercie Rovera to 416 Si z jedną poduszką powietrzną i układem ABS kosztuje ponad 60 tys. zł. Strach więc nawet pomyśleć ile kosztowałby 420 Di.

Rover 420 Di jest optycznie udany, ale prawdziwą wartość skrywa wewnątrz. To bardzo poważna alternatywa, nie tylko dla szlachty, ale niestety nie w Polsce. W innych krajach ten model jest niesłychanie ciekawą propozycją

AŚ nr 42/97