roverki.pl
Użytkownik:
Hasło:

Relacja z XXV Ogólnopolskiego Zlotu w Poraju Drukuj
Dodany przez Yennefer   
środa, 09 lipca 2014 10:17

Pierwsza zlotowa foto-relacja zagościła już w klubowej galerii. Czas okrasić ją kilkoma zdaniami podsumowania.

XXV Ogólnopolski Zlot Klubu ROVERki.pl już za nami, choć emocje z nim związane pewnie jeszcze długo będą przywoływane w rozmowach i wspomnieniach. Przynajmniej dla mnie był on w pewien sposób wyjątkowy. Ale zacznijmy od początku.

Czwartek. Ciepły, słoneczny, czerwcowy dzień. Mijamy miejscowości ubrane we wstążki i świeżo sypane płatki kwiatów. Przebijamy się przez Częstochowę, nawigacja wskazuje jeszcze tylko 20km. Tafla Zalewu Porajskiego lśni po lewej stronie drogi... i jesteśmy – Ośrodek Poraj. Na parkingu grille z logo ROVER i MG błyszczą w słońcu. Znajome twarze uśmiechają się spod cienia parasoli w przykawiarnianym ogródku. Szybkie przywitanie, bo przed nami już pierwsze atrakcje – paintball, zabawa, która ma już rzesze fanów. Moim pierwszym krokom na paintballowym polu towarzyszyła myśl „i co ja robię tu?”. Jednak pierwsza gra rozwiała wątpliwości – jest fajnie!

W tym roku zrezygnowaliśmy z meczu piłkarskiego ROVER vs MG na rzecz wieloboju. Pierwsza jego konkurencja została rozegrana właśnie w ramach paintballowej rozgrzewki – bieg połączony ze strzelaniem do celu. Drużyna ROVERa okazała się tu bezkonkurencyjna, choć i tak królem strzelców pozostaje bez dwóch zdań mały Mikołaj ;-).

Reszta popołudnia i wieczór upłynęły nam pod znakiem bardziej tradycyjnej integracji.

 

Piątek obfitował w emocje na torze Wyrazów. Towarzyszył nam pan Marek Kusiak – wielokrotny mistrz rajdowy. Udzielał wskazówek, jak prowadzić samochód podczas jazdy na torze, jak optymalnie pokonywać zakręty, a także zasiadał na fotelu pilota. Oj, działo się! Kilka przejazdów a'la Kubica wyraźnie podniosło ogólny poziom adrenaliny. Mistrzem „lotów” został eMdzik, choć DudekMis, tuners, Harry i ja także mieliśmy swoje 5 minut. Choć wyglądało to chwilami groźnie, nikomu na szczęście nic się nie stało, nie licząc uszkodzeń w MG eMdzika – ale za to chłopaki mogli wykazać się w charakterze auto service assistance team.

Niestety, prócz zakrętów, musieliśmy pokonywać także kaprysy pogody. Deszcz skutecznie zmniejszał przyczepność kół do asfaltu, co przełożyło się na czasy uzyskane podczas przejazdów.

Na torze towarzyszyła nam także hamownia, na której można było sprawdzić stan swojej stajni pod maską. Nie obeszło się bez niespodzianek. Za rok pewnie zobaczymy, komu udało się odszukać zagubione koniki.

Nad naszym bezpieczeństwem czuwali ratownicy medyczni. Pod ich okiem wszyscy chętni mogli przećwiczyć zasady udzielania pierwszej pomocy.

Na torze spędziliśmy praktycznie cały dzień. Po kolacji czekała nas następna dawka atrakcji – ciąg dalszy wieloboju: siatkówka plażowa i kręgle, zakończony imprezą w kręgielni.

 

Sobota tradycyjnie upłynęła na Rajdzie im. Huboszy87. Jego 120-km trasa wiodła tym razem wśród malowniczych terenów województwa śląskiego. Mieliśmy okazję przenieść się w czasie kilka wieków wstecz za sprawą dumnie wznoszących się na wzgórzach ruin zamków w Olsztynie, Ogrodzieńcu, Mirowie i Babolicach. Coroczny Rajd to zabawa, gdzie nie liczy się czas, lecz spostrzegawczość i umiejętność czytania itinerów, więc tym razem wykazać mogli się przede wszystkim piloci, zaś wspólne wykonywanie zadań miało jeszcze bardziej zintegrować załogi.

Na wieczornym grillu wręczone zostały nagrody zwycięzcom poszczególnych konkurencji:

I miejsce Próba Sportowa Klasa Turystyczna - Satyavan

I miejsce Próba Sportowa Klasa Sportowa - maniaq

I miejsce Rajd im. Huboszy87 - Osarro i damiwr

"Piękniś Zlotu" - pelson91 i jego R75

Gratulujemy!

 

Wielobój ROVER vs MG wygrała drużyna ROVER'a. Jak widać kopanie piłki na boisku nie wystarczy – MG musi poćwiczyć także inne dyscypliny ;-)

 

Spod grillowego namiotu impreza kończąca Zlot przeniosła się dość szybko do kręgielni, gdzie przy dźwiękach muzyki, cymbergaja, strącanych kręgli i toastów trwała do późnej nocy.

 

Niedzielny poranek to już czas pożegnań i powrotów do domu.

 

Cóż, jak zwykle było za krótko... XXV Zlot obfitował w atrakcje i myślę, że nikt nawet nie miał czasu się nudzić. Była okazja do spróbowania nowych rzeczy, sprawdzenia swoich umiejętności, spotkania z nowymi ludźmi, ale przede wszystkim do dobrej zabawy. Do zobaczenia na jesiennym zlocie!