roverki.pl
Użytkownik:
Hasło:

Rozrusznik w silnikach serii K Drukuj
środa, 13 czerwca 2007 16:41

Tekst opisuje jak sprawdzić i naprawić typową dla rozruszników Magnetti-Marelli przypadłość - zawieszające się szczotki.

Zaznaczyłem w tytule model ROVERka, w którym wykonywałem naprawę, ale przypuszczam, że w sporej części ROVERków wyposażonych w silniki serii K są zamontowane podobne rozruszniki.

Jeśli po przekręceniu kluczyka w pozycję rozruchu (III) nic się nie dzieje, może to wskazywać na zawieszenie się szczotek w rzeczonym. Jeśli dodatkowo pomaga kilkukrotne uderzenie w korpus rozrusznika młotkiem, to praktycznie możemy być pewni. Jednakże żeby wykluczyć wszelkie inne możliwości nie zawadzi sprawdzić i wykluczyć inne opcje. Jak to zrobić? Bardzo prosto:
Trzeba się schylić i zajrzeć do silnika od spodu (wygodnie będzie nieco podnieść przód samochodu, a najlepiej cały samochód na podnośniku warsztatowym ,ale bez problemu daje się leżąc pod przednią częścią auta). Z przodu od strony lewego koła (acz nieco przed nim) można dostrzec element jak na zdjęciu (oczywiście bez literek)

foto1

Litery namalowałem w okolicach połączeń elektromagnesu, by wyjaśnić do czego one służą i przy okazji objaśnić jak sprawdzić, czy nie mamy do czynienia z inna usterką niż awaria rozrusznika.

A - jest to połączenie wsuwane płaskie włącznika elektromagnesu. Podłączając jeden biegun żarówki do kabelka tam podłączonego (a drugi do masy) możemy sprawdzić czy podawany jest prąd w momencie przekręcenia stacyjki w pozycję rozruch (III), jeśli żarówka się nie zaświeca to usterki musimy szukać w obwodzie włączania rozrusznika (występuje tam bezpiecznik, zdarza się również uszkodzenie styków stacyjki, i jeszcze kilka połączeń po drodze, a i nie wykluczone jest najzwyklejsze przerwanie przewodu).

B - jest to doprowadzenie prądu bezpośrednio z akumulatora (gruby kabel biegnący prosto do zacisku "+" akumulatora) i zawsze tam musi być prąd, jeśli nie ma może to oznaczać tylko przerwany przewód, lub padnięty akumulator.

C - jest to dojście prądowe rozrusznika. Do sprawdzenia radzę odkręcić przewód tam podłączony. Jeśli mamy podłączone styki A i B do właściwych przewodów, i przekręcimy stacyjkę w pozycję III to na tym styku powinien pojawić się prąd. Jest to wywołane włączeniem stycznika elektromagnetycznego załączającego napięcie do rozrusznika i wyrzucającego jednocześnie sprzęgło rozrusznika. Jeśli poprzednie testy wypadły pomyślnie, a na tym styku nie pojawia się prąd, to możemy być pewni że uszkodzony jest elektromagnes (może być przepalona cewka, lub wypalone styki). Jest to element nierozbieralny, i trzeba go wymienić. Da się to zrobić bez problemu nie odkręcając rozrusznika, a jak opiszę później.

Jeśli wszystkie testy wypadły pomyślnie, to możemy być pewni usterki rozrusznika.

Przed rozpoczęciem demontażu należy bezwzględnie odłączyć akumulator!!!

Rozrusznik jest przykręcony 3 śrubami do bloku silnika, a dodatkowo podparty z tyłu łapą wykonaną z grubej blachy (jest to pokazane na zdjęciu)

foto2

Oczywiście przed demontażem rozrusznika należy odłączyć styki A i B. Śruby numer 1, 2 i 3 są wkręcone w blok silnika i są to śruby M10x45, ale z łbami na klucz 13 (czyli taki jak dla śrub M8). Śruba nr 3 jest dokładnie nad rozrusznikiem i niestety nie udało mi się jej sfotografować (ale da się ją wyśledzić od góry, gdyż jest do niej podpięta masa silnika), w jej wypadku najlepiej zastosować klucz nasadowy z przedłużką i da się łatwo trafić od spodu, (od góry też się da nałożyć klucz, ale znacznie wygodniej kręci się od dołu).

Do odkręcenia tych 3 śrub będą potrzebne solidne klucze nasadowe (najlepiej sześciokątne), gdyż śruby na pewno będzie ciężko ruszyć (oczywiście obowiązkowo należy przed rozpoczęciem odkręcania uderzyć w łby kilka razy młotkiem, nawet dość mocno, aby nie pourywać śrub w bloku). Mi najwięcej czasu w trakcie usuwania usterki zajęła właśnie walka z tymi śrubami (stąd jak widać na zdjęciach w moim przypadku łby śrub już mają normalną wielkość).

Jak już uporamy się z nimi należy odkręcić nakrętki 4 i 5 oraz śrubę 6, podtrzymujące rozrusznik. jeśli by się to nie udało, zawsze możemy odkręcić śruby mocujące łapę skrzyni biegów, i wtedy wyjąć rozrusznik, (tylko trzeba czymś podeprzeć skrzynię!!). Po odkręceniu wszystkich śrub należy wyciągnąć rozrusznik wzdłuż jego osi, nie powinniśmy napotkać na żaden praktycznie opór (no chyba, ze o coś zahaczymy).

Rozrusznik po wyciągnięciu wygląda tak:

foto3

Ten mniejszy wałek to elektromagnes, a ten większy to rozrusznik. Szczotki, które najprawdopodobniej są winowajcą usterki znajdują się w części rozrusznika, która na zdjęciu jest z prawej strony i tylko z tej strony możemy go rozkręcić. Wygląda to tak:

foto4

Są tam dwie nakrętki (1,2) i dwie śrubki (3,4) śrubki trzymają uchwyt szczotek, a nakrętki są nakręcone na szpilkach przechodzących przez całą długość rozrusznika, i zdarza się że wykręcają się razem z nimi.
Po odkręceniu można już rozmontować rozrusznik. W tym celu trzeba włożyć jakieś ostre narzędzie (nóż się bardzo dobrze sprawdza, śrubokręt trochę gorzej) pomiędzy osłonę stojana a osłonę komutatora jest to słabo widoczna przerwa w obudowie rozrusznika:

foto5

Jak widać producent oznaczył wzajemnie położenie wszystkich części obudowy.
Po zdjęciu obudowy komutatora widzimy to:

foto6

W budowie rozrusznika zaskoczyło mnie to, że występuje tam tylko jedna szczotka masowa. To ta, której przewód jest przymocowany do blaszki trzymającej wszystkie szczotki. To najpewniej ona się zawiesza, bo ze zrozumiałych względów najszybciej się zużywa. Żeby nic nie uszkodzić najlepiej najpierw wyjąć szczotki plusowe (te podłączone do zwojów stojana), a potem masową. Wyjęcie szczotek wymaga pewnej wprawy (te sprężynki dociskające może wyglądają niepozornie, ale są dość sztywne. Najlepiej jest podważyć je czymś płaskim (np. nożem), tak jak na zdjęciach.

foto7

 

foto8

Szczotki na pewno są zużyte lekko na skos (są krótsze od strony uzwojeń wirnika) i jeśli sprawimy by ich powierzchnia styku z komutatorem była prostopadła do boków to na pewno przestaną się zawieszać. Wystarczy wyszlifować je papierem ściernym (nie za grubym, ale i nie za cienkim, żeby to nie trwało w nieskończoność). Wygodnie się to robi kładąc papier na stole i trąc szczotką, jak na zdjęciu (nie trzeba się przy tym martwić by miały one kształt dopasowany do komutatora, dobrze jest jeśli ich czoła są płaskie):

foto8_5

Oczywiście może zajść taka sytuacja, że szczotki się już nie nadają do oszlifowania, gdyż sa zbyt krótkie. Wtedy nie pozostaje nic innego jak dokupić w miarę podobne szczotki (jeśli udałoby się komuś znaleźć oryginalne szczotki, to powinny one być w komplecie z prowadniczkami i blaszką mocującą co znacznie upraszcza montaż, ale niestety niepomiernie podnosi cenę) i wpasować je w miejsce starych, a przewody wlutować lub użyć rurki miedzianej do ściśnięcia nowych przewodów ze starymi.

Kiedy szczotki są wyjęte warto przyjrzeć się ich prowadniczkom. W moim przypadku (co mnie dość mocno zdziwiło) ich krawędzie, te współpracujące ze szczotkami były ostre, tak jakby nieogradowane po wykonaniu wykrojnikiem.Warto je zaokrąglić by uniknąć przykrych niespodzianek w przyszłości.

Warto tez zwrócić uwagę na stan komutatora. Na pewno nie zaszkodzi mu czyszczenie. Najlepiej do tego celu nadaje się pumeks (taki do pięt) tylko musi być suchy. Można go również wyczyścić drobniutkim papierem ściernym).

Przy wkładaniu szczotek w prowadniczki (tutaj raczej warto zacząć od szczotki masowej, i po jej włożeniu założyć blaszkę mocującą na komutator) raczej trudno oczekiwać że uda się podważyć sprężyny płaskim narzędziem, ale jest na to inny sposób (który jest nieco mniej wygodny, ale nadaje się do użycia również przy wyjmowaniu szczotek) wymagający użycia cienkiego śrubokręta, jak na zdjęciu:

foto9

Mocując szczotki należy uważać aby nie założyć blaszki mocującej odwrotnie niż trzeba (w takim wypadku szczotka masowa znajdzie się mniej więcej w tym samym miejscu, co przewód doprowadzający napięcie do obwodów stojana (jest on w bladoróżowej gumce widocznej na zdjęciu) co może rodzić niebezpieczeństwo zwarcia (i ciężko będzie skręcić rozrusznik).

Po założeniu szczotek nie pozostaje nic innego jak skręcić rozrusznik(no możemy jeszcze dać po kropelce smaru tulejkom w których porusza się wałek rozrusznika). Przy skręcaniu dobrze jest najpierw przykręcić blaszkę mocującą szczotki do osłony komutatora (śrubki 3 i 4 na czwartym obrazku), a dopiero potem skręcać obudowę rozrusznika. Na tym kończy się naprawa rozrusznika i pozostaje tylko wmontowanie go z powrotem na miejsce (można go jeszcze sprawdzić podłączając do akumulatora {plus do przewodu wychodzącego na elektromagnes, a minus do masy} lub do prostownika podającego w miarę duży prąd). Trzeba tylko pamiętać, że do śruby znajdującej się nad rozrusznikiem jest podpięta masa silnika!!!

Moja ciekawość jednak skłoniła mnie do odkręcenia elektromagnesu (myślałem, że może uda mi się oczyścić jego styki, ale okazało się że sam stycznik jest nie rozbieralny). Jest on zamocowany trzema nakrętkami od przodu rozrusznika, które zaznaczyłem na zdjęciu:

foto10

Jak już wspomniałem da się go bez problemu wymontować bez wyjmowania rozrusznika, gdyż mocowanie nie jest zakryte, gdy rozrusznik siedzi w bloku. Po wymontowaniu elektromagnes wygląda tak:

foto11

Oczywiście sprężynka nie jest jego integralną częścią. Rdzeń, który jest wciągany przez elektromagnes zostaje po odkręceniu przy rozruszniku (trzyma się na dźwigni wyrzucającej sprzęgiełko):

foto12

Nie ma konieczności wyjmowania go, nawet przy awarii elektromagnesu (on na pewno nie będzie uszkodzony), można jedynie nanieść na niego kilka kropel smaru (by się nie zakleszczał), ale naprawdę bardzo mało , aby nie dochodziło do zasysania powietrza, gdyż mogłoby to spowodować nie powracanie sprzęgła po wyrzuceniu do rozruchu.

Zamontowanie rozrusznika to:
W pierwszej kolejności należy przykręcić 3 śruby mocujące do bloku silnika (1,2,3 na zdjęciu drugim)
Należy pamiętać o przewodach masowych pod śrubą 3!!!
Następnie później należy zająć się podparciem tylnym (śruby 3,4,5, na zdjęciu drugim), i na końcu zamocować przewody zasilające.

Teraz pozostaje tylko podłączyć akumulator.

P.S. przepraszam wszystkich, którzy coś wiedzą w dziedzinie elektryki, że pisałem jak dla dzieci, ale chodziło mi o to żeby zrozumieli także ludzie, którzy z elektryką nie mają nic wspólnego. Pewnie miejscami do przesady.

Autor: sTERYD