roverki.pl
Użytkownik:
Hasło:

Opis repliki MG 72 Drukuj
Dodany przez Mayson   
sobota, 23 lutego 2002 01:41

Chyba każdy miłośnik samochodów marzy, by jego auto było oryginalne, niepowtarzalne i zwracało na siebie uwagę. Jednak mało kogo stać na takie cudeńko. Na szczęście auta podobne są do dzieł sztuki: dobra kopia może dać niemal tyle samo radości.

MG

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Na ulicach Krakowa pojawia się czasami słynne przed laty MG model 52, czyli roadster z klasyczną długa maską. Nie jest to jednak oryginał, lecz replika własnoręcznie wykonana przez p. Jerzego Dykę. A właściwie replika z repliki.

Pierwowzorem było autko przywiezione z USA. Już po pobieżnych oględzinach można było poznać, że zrobiono je wykorzystując sinik, podzespoły i powozie "garbusa". Reszta to stylizowane elementy wykończeniowe i nadwoziowe z laminatu. Dla sprawnego majsterkowicza nie było tu żadnej tajemnicy.

Garbus jest wdzięcznym materiałem do przeróbek dzięki specyficznej konstrukcji podwozia - mówi pan Jerzy - Funkcję kręgosłupa spełnia środkowy kanał, z którego wystaje "widelec" trzymający silnik i zawieszenie. Nadwozie daje się zdemontować bez naruszania funkcji podstawowych zespołów. Dzięki temu auto łatwo można przerobić na. na buggy, choć wówczas trzeba przeciąć i skrócić podwozie.

Pod maską silnika... bagażniczek ;)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Takich problemów nie było w replice wykonanej przez pana Jerzego. Podwozie zostało jednak dodatkowo wzmocnione i usztywnione. Jeśli podłoga jest zniszczona, można ją wyremontować lub wymienić na nową (do nabycia w wyspecjalizowanych sklepach z częściami do garbusów).

Dwumiejscowe wnętrze zostało wykonane z klasyczna i niezbędną w tym przypadku prostotą. Zajmuje się w nim miejsce łatwiej i jest w nim wygodniej niż w Piracie, innej replice produkowanej w Polsce od trzech lat (obecnie pod nazwą Nestor), a stylizowanej na Alfę Romeo z lat 30. (opartej głównie na zespołach Fiata 125 lub Poloneza).

Zestaw przyrządów z niezbędną prostotą, ale za to deska zdobiona okleiną z drewna (prawdziwego).

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Bagaż można ulokować w dwóch miejscach: za fotelami oraz z przodu pod maską "silnika". Jednostka napędowa znajduje się oczywiście w "bagażniku", z tyłu. W związku z tym, by zrównoważyć rozkład mas, w "chłodnicy" znajduje się pojemnik z dociążającym przód piaskiem.

Do nadwozia pasują wszystkie silniki, które montowane były w garbusach. Samochód jest nieco dłuższy od Volkswagena (przez zderzaki) i mierzy 3,9 m przy szerokości 1,5 m i wysokości 1,25 m. Inne jego parametry nie są znane, bo nie przeprowadzono żadnych pomiarów, ale wiadomo, że nawet najsłabsza jednostka napędowa o poj. 1200 ccm umożliwia jazdę z prędkością znacznie przekraczającą 100 km/h. Przy otwartym dachu to i tak dużo.

Do budowy repliki używane były elementy zamawiane w zaprzyjaźnionych warsztatach, które robiły potrzebne części bardziej na zasadzie hobby niż dochodowej produkcji. Podobnie swoją działalność traktuje i sam "wytwórca" pojazdu. Jak dotąd złożył 3 auta i zaledwie zaczęły się zwracać pieniądze włożone w przygotowanie form do robienia nadwozia. Czy elementy do montażu będą wytwarzane na szerszą skalę? Pan Jerzy ma wspólnika, z którym chciałby się podjąć tego, lecz decyzje jeszcze nie zapadły.

Boczne szybki przypina się do drzwi wnętrza przez szczelinę zapinaną na zamek błyskawiczny

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jeden ze sprzedanych samochodów został wystawiony w komisie za 29 tysięcy złotych. Jak ocenia sam producent, złożenie repliki wraz z zakupem starego garbusa do przeróbki kosztuje ok. 20 ty. zł. Za samego Volkswagena, w zależności od jego stanu, trzeba zapłacić w Polsce 2-5 tys. zł. Tanio są one do zdobycia - i to w dobrej kondycji - w Niemczech, lecz trudno je przewieźć przez granicę (są traktowane jako złom albo obejmują je restrykcyjne przepisy dotyczące aut ponad 10-letnich). Mimo tego replika na bazie garbusa to oferta konkurencyjna wobec Nestora, którego komplet montażowy kosztuje 8,5 tys. zł, a do tego trzeba mieć starego Poloneza i samemu złożyć auto. "Niby-MG" jest też łatwiejsze do zarejestrowania. Ponieważ pozostałe powozie, podłoga i silnik, jest traktowane jako przeróbka garbusa na kabriolet. Tymczasem Pirat był rejestrowany jako SAM.

A silnik - oczywiście w bagażniku z tyłu.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Pirat nie upowszechnił się tak, jak tego z pewnością oczekiwali jego producenci. Czy to nie znak, że czas na takie zabawki jeszcze nie nadszedł? Na Zachodzie to tania oferta dla majsterkowiczów. U nas nadal liczy się użyteczność pojazdu. Tymczasem są to auta jednego sezonu, mało przydatne jesienią czy zimą. Zatem kupowane nawet nie jako drugi, lecz trzeci samochód. A kogo stać na 3 samochody w domu? Repliki chyba jeszcze będą musiały poczekać nim znajda swoje miejsce na rynku.



Motor nr 43/96 tekst J. Pieśniewski wrzucił Mayson