roverki.pl
Użytkownik:
Hasło:

IX Zlot .. i co dalej? Spojrzenie bardzo osobiste Drukuj
Dodany przez maciej   
poniedziałek, 07 listopada 2005 21:53

W tak pięknych okolicznościach przyrody... jak zapowiadano, odbył się nasz IX Zlot. Dość kameralny ale w sumie, moim zdaniem, udany - a przede wszystkim bardzo potrzebny.

Około trzydziestu osób, które przewinęło się przez ośrodek w Wildze przez dwie zlotowe doby miało bowiem nie tylko możliwość imprezować w Roverkowym towarzystwie czy nieco poswawolić swoimi pojazdami (czy ktoś wypuściłby na drogę nic niewidzącego kierowcę, nawet z najlepszym pilotem?), ale przede wszystkim mogło realnie wpłynąć na dalszy kurs naszego Klubu.

Zanim jednak doszło do ważnych dyskusji, całkiem ładna pogoda umożliwiła nam rozegranie kilku konkurencji "sportowych". Oddana nam do dyspozycji przez wielce uczynne kierownictwo Ośrodka "Las Woda" (dziękujemy!) przyhotelowa łąka zamieniła się na kilka godzin w plac manewrowy, na którym sprawdzaliśmy możliwości naszych Roverków - i nas samych. Nie brakowało emocji na najwyższym poziomie - zarówno podczas samych konkurencji, kiedy jedno "potknięcie" mogło całkowicie przewartościować dotychczasową klasyfikację, jak i tuż po nich. Okazało się bowiem, że próby "sportowe", w wyniku osiągnięcia jednakowej liczby punktów przez dwóch startujących, wymagały dogrywki w której zmierzyli się Maciek (Rover 827 Mk2) i Andrzej (silnik Rover K 1,4 w... FSO 125p) Chłopaki zafundowali nam dramatyczny finał, w czasie którego musieli na czas zmienić koło w swoim samochodzie. Zwyciężyła zaawansowana technika w postaci hydraulicznego podnośnika na wyposażeniu Fiata, który w niekwestionowany sposób wykazał swą wyższość nad mechanicznym, przynajmniej jeśli chodzi o szybkość działania.

Dla porządku i historii zestawmy tryumfatorów poszczególnych konkurencji: najmniej miejsca do parkowania między słupkami które sam sobie z 50 metrów na oko ustawił, miał piter34 (Rover 200 1,4), slalom z zawiązanymi oczami ale z widzącym pilotem najszybciej pokonał Maciek (Rover 827 Mk2), a najbliżej do słupka (nie dotykając go) podjechał Piciu (Rover 25).

Emocje nieoczekiwanego finału prób "sportowych" i tak zbladły, gdy okazało się, że aż cztery osoby - Irek, Maciek, Wiktor i Tomi - mają jednakową, najwyższą liczbę poprawnych odpowiedzi w konkursie wiedzy o MG Rover. Dogrywka rozegrana wśród tej czwórki zmieniła sytuacje o tyle, że tą samą liczbę zaliczonych pytań miała... trójka uczestników, więc nie obyło się bez kolejnego etapu, w którym ostatecznie tryumfował Irek.

Gratulując zwycięzcom, miejmy świadomość, iż o zwycięstwie lub przegranej decydowały różnice pojedynczych punktów - ten fakt, jak i konieczność rozegrania dwóch dodatkowych finałów świadczy o niezwykle wyrównanym - wysokim! - poziomie wiedzy, umiejętności i pasji uczestników. Dzięki sponsorom cnoty te mogły być należycie uhonorowane. Ci ostatni dopisali, mam nadzieję, ku obopólnemu zadowoleniu. Z tego co wiem, już przynajmniej część nagród w postaci voucherów na nowe (Ital Mot) lub używane (Art Bizar) części do Roverków została przez ich nowych posiadaczy wykorzystana. Co ciekawe, załoga Ital Motu w służbowym Doblo (dla niewtajemniczonych - to takie Montego po HiLifcie i VolumeTuningu ;) ) tak się "wkręciła" w klimat Zlotu, że wystartowała w próbach sportowych - i precyzją swoich manewrów zawstydziła wielu Roverkowych mistrzów kierownicy.

Niejako obok "mainstreamowej" rywalizacji rozgrywał się konkurs na "pięknisia Zlotu", tradycyjnie rozstrzygany głosami jego uczestników. Tu zdecydowaną przewagę miał Tomi i jego ilustracja brytyjskiej motoryzacji z wiatrem we włosach, czyli Rover 216 Cabrio. Wóz po Zlocie stał się jeszcze piękniejszy, gdyż odjechał ze śliczną, Roverkową, drewnianą gałeczką zmiany biegów z zasobów Art Bizara.

Po sportowych i intelektualnych zmaganiach przyszedł czas na mniej formalne rozrywki. Zabawa kręciła się do białego rana... Klimat i przebieg całej imprezy dość dobrze ilustrują zdjęcia w naszej galerii.

Zlot był też ważny dla spraw klubowych - wiadomo, że żadna grupa czy korespondencja mailowa nie zastąpi żywej dyskusji z udziałem wszystkich zainteresowanych. W jej trakcie ustaliliśmy dalszą ewolucję przenoszenia obowiązków na członków nowego zarządu, oraz to, co przy tej okazji chcemy w jego funkcjonowaniu zmienić. Kluczową sprawą było określenie dalszego charakteru Klubu - mimo pewnych pokus aby nieco "otworzyć" nasze stowarzyszenie na inne środowiska motoryzacyjne (szczególnie silne teraz, gdy zostaliśmy swojego rodzaju "sierotami", bez funkcjonującego producenta samochodów marki MG Rover), przeważyła opinia, że powinniśmy utrzymać zarówno naszą odrębność, jak i jednorodność. Podjęliśmy także kierunkową decyzję co do dalszej ewolucji grup dyskusyjnych i rozpoczęcia eksperymentów z bardziej elastycznym forum. Jej efektami powinniśmy wszyscy cieszyć się już wkrótce.

Sam traktuję ten zlot jako swego rodzaju próbę generalną przed jubileuszowym, dziesiątym w 2006. Możecie się podśmiewywać, zlotowi wyjadacze, ale ja naprawdę nie wpadłem na to że oprócz nagród powinny być też dyplomy ;) To tylko przykład jednego z mnóstwa drobiazgów, które muszą być wzięte pod uwagę przy organizacji tego typu imprezy, niezależnie od rozpiętości całego zakresu działań z nią związanych. Nigdy bym tego nie pojął, gdybym w czymś takim wcześniej nie uczestniczył. Z tego względu zaryzykuję stwierdzenie, że był to dla mnie zlot nieco ważniejszy niż dla pozostałych - choćby tylko z tego powodu że był to mój... pierwszy - i to od razu w charakterze współorganizatora. Na szczęście Gonia, Juzzy, Tomi i Maciek swoją rutyną, sprawnością i talentem do improwizacji sprawili, że cała rzecz mogła toczyć się gładko. Najważniejsze, jak zawsze, było pozytywne nastawienie wszystkich uczestników - i to jest ten walor, który po tym Zlocie cenię najwyżej.

W trakcie załatwiania spraw klubowych ustaliliśmy również termin X zlotu - będziemy dążyć, aby był to weekend na przełomie czerwca i lipca 2006. Osobną sprawą jest miejsce i formuła - odczuwam powszechnie wyrażaną tęsknotę za Miedzianą Górą i szansą na odrobinę ścigania się po torze ;) To oczywiście nie jest kwestia przesądzona - być może, przy dzisiejszych cenach paliw, bardziej oczekiwanym byłyby kurs oszczędnej, a nie sportowej jazdy? A może podłączyć się do "wyższych" braci i samemu się przekonać, jak Roverki sprawiają się w terenie, za "fajerą" Range'a, "Dyskoteki", czy rustykalnej "Landryny"? Co jakiś czas powraca idea połączenia przynajmniej części Roverkowego zlotu z innym wydarzeniem "ogólnomotoryzacyjnym" w postaci np. rajdu old- i youngtimerów. Z drugiej strony być może w tym okresie będą już znane zamiary SAIC (obecny właściciel marki Rover) co do dalszej produkcji i sprzedaży samochodów i uda się zrobić coś z nimi, bądź ich przedstawicielami (co jakiś czas wieści o takowych się pojawiają). Wiadomo, że cała impreza musi mieć nieco wyższą rangę, trzeba będzie też zainteresować nią media. Pomysłów jest sporo, jednak już niedługo będziemy musieli zdecydować, który przyjąć. Niniejszym zapraszam Was do dyskusji w tym miejscu o tym, jak ma wyglądać X Zlot naszych marzeń.



Wasz

Wismar