roverki.pl
Użytkownik:
Hasło:

Mini Cooper - legenda ("Auto Motor i Sport", nr 8, 1992) Drukuj
Dodany przez irek   
poniedziałek, 11 marca 2002 17:35

W 33. roku życia Mini pozostaje taki, jak dawniej: maleńki, czarujący i bardzo angielski. Nowością jest tylko elektroniczny wtrysk i katalizator.

Mini jest i pozostanie powabnym samochodzikiem. Nikt nie jest w stanie oprzeć się jego urokowi. Wszędzie, gdzie się pojawia, wywołuje uśmiech na twarzach oglądających. Na jego widok rozjaśniają się najsroższe oblicza. Także i prominentni kierowcy szlachetnych limuzyn nie odmówią aprobującego skinienia głową temu mikrusowi. l trwa to już od 1959 roku.
Wtedy to właśnie Alec Issigonis, naczelny inżynier British Motor Corporation (BMC), zaskoczył zarówno środowisko fachowców, jak i publiczność nowym, rewolucyjnym rozwiązaniem. Samochód, przedstawiany początkowo jako Austin 850/Morris 850, miał zaledwie 3,05 m długości i 1,41 m szerokości. Mimo tego mógł swobodnie pomieścić cztery dorosłe osoby. Proste - a więc genialne - rozwiązania umożliwiły zachowanie minimalnych wymiarów zewnętrznych. Issigonis umieścił cztery koła w najbardziej od siebie odległych punktach karoserii, a zamontowanym poprzecznie z przodu silnikiem z napędem na przednie koła antycypował zasadę konstrukcyjną, którą inni producenci samochodów dopiero parę dziesiątków lat później uznali za idealną.
Auto to nie uzyskało jednak rozgłosu ani jako Austin, ani jako Morris, lecz jako Mini - to zaszczytne niemal miano ugruntowało się już na początku lat sześćdziesiątych. We wrześniu 1961 roku narodził się właściwy podmiot legendy: BMC przedstawiło nowy model Mini, który powstał we współpracy z konstruktorem i specjalistą od podrasowywania Johnem Cooperem. On to właśnie zorientował się, że samochód ten świetnie nadaje się do uprawiania sportów motorowych. Niewielki rozstaw osi, szeroki ślad i nisko położony środek ciężkości są najlepszymi przesłankami nadzwyczajnej poręczności tego auta. Brakowało tylko odpowiedniej mocy pod pokrywą silnika, l o to właśnie zatroszczył się John Cooper. Z silnika o pojemności 1 275 cm3 "wydusił" moc aż 98 KM. W ten sposób, w odwiecznej walce Dawida z Goliatem, kolejnych kilka rund rozstrzygnął na swoją korzyść Dawid. Mini Cooper trzykrotnie wygrał najsłynniejszy z rajdów, Rajd Monte Carlo w latach 1964, 1965 i 1967. To tylko jeden przykład niezliczonych osiągnięć sportowych tego malucha. Mysz, która ryknęła, stała się legendą.
Znalazłszy się u Rovera, Mini rocznik 1992 otrzymał elektroniczny wtrysk paliwa, co umożliwiło zamontowanie regulowanego katalizatora. W ten sposób otworzyła się droga do wznowienia eksportu, także na rynek niemiecki. Za 18 250 marek można tu znów kupić Mini Coopera, tym razem z czterocylindrowym silnikiem o pojemności 1,3 l i mocy 63 KM.
Inne oznaki szlachetności dzisiejszego Mini Coopera to na biało polakierowany dach i również białe, przypominające szelki, pasy na masce silnika - jak przed trzydziestu laty. Szykowne, 12-calowe tarcze kół z lekkiego metalu widoczne są pod nakładkami błotników wykonanych z tworzywa sztucznego. Spora ilość tradycyjnych znaków i plakietek przypomina o świetnej przeszłości.
Wnętrze wydaje się dostosowane raczej do potrzeb arystokratycznej części klienteli. W każdym razie, obszyte skórą siedzenia, wyłożona drewnem tablica wskaźników oraz przywodzące tęsknotę do minionych czasów przyrządy przywołują na myśl niemal feudalny przepych.
W ten sposób Anglicy poczynili dostateczne ustępstwa na rzecz rozpieszczonych Europejczyków z kontynentu. Siedziska w metrze londyńskim w roku 1862 z pewnością nie były gorsze, przy czym nie sterczały tam bynajmniej żadne kierownice itp. "drobiazgi". Równie nieuzasadnione mogą się wydać każdemu, kto nie wyrósł na Wyspie, rozmieszczenie i funkcje "rozrzuconych po wnętrzu" pokręteł i przełączników.
W każdym razie, po dłuższym przestudiowaniu instrukcji obsługi i intensywnym treningu - wszak Brytyjczycy kultywują, jak wiadomo, cnoty sportowe -można, nie narażając się na większe niebezpieczeństwo, obsługiwać ogrzewanie, wentylację i oświetlenie. Nie całkiem bezpieczne natomiast okazać się może posługiwanie się sprzęgłem, dźwignią zmiany biegów i kierownicą. Należy tu użyć znacznej siły, a rezultat nie zawsze daje się przewidzieć Mini Cooper pędzi na wprost jak uciekający królik, natomiast czterostopniowa przekładnia poddaje się typowo angielskiej namiętności, mianowicie zakładaniu się: czy kierowca trafi na poszukiwany bieg, czy nie trafi? Przekładnia stęka i klekoce, a silnik rzęzi.
Ale wszystko to nie umniejsza sympatii dla Mini. Samochód jest nieporównanie zwrotny i zrywny. Praktycznie rozwiewa wszelkie problemy z parkowaniem. Ta mysz, która jeszcze i dzisiaj może zaryczeć, sprawi posiadaczowi wiele radości.

Przysłał: Steff